Idealnie za zabicie wieczornej, bądź porannej nudy, sprawdzają się u nas „zabawy z niczego”. Zabawa nie wymaga poniesienia żadnych dodatkowych kosztów, bo zakładam, że w większości domów spinacze i mały garnek się znajdą. Zatem,
Potrzebujemy:
– mały garnek – u nas idealnie sprawdził się z jedną rączką,
– spinacze do bielizny.
Na początku pokazałam Igorkowi jak chwytać spinacze. Jest to jeszcze za trudne dla malutkich paluszków mojego 2-latka. Ale trening czyni mistrza. Coś nowego – to jest to! W garnku spinacze wydają ciekawe odgłosy. A sam garnek .. istne szaleństwo: można postawić na krzesło, ponosić jak prawdziwy kelner
Plusy zabawy:
– doskonalenie umiejętności chwytu pęsetowego,
– nauka noszenia garnuszka za jedno ucho,
– coś nowego – to jest to!
Gdy, Igorek był mniejszy w koszyczku skarbów znajdował się też spinacz. W przyszłości planujemy zaangażować spinacze do bardziej ambitnej zabawy 🙂
Do kolejnego napisania!
Mama Igorka
Podobne posty: